Przeniosłem posta koleżanki do odpowiedniego działu o piorunach kulistych

.
LoLa napisał(a):Nagle widzę jak nad naszą okolicą na niebie przetacza się poziomy wał, koloru zielonkawo-szaro-czarnego. Se myślę - tornado. I im ten wał się oddalał tym to buczenie jakby się oddalało.
No cóż, z tego opisu wynika, że miałaś do czynienia z chmurą szelfową, pewnie dość pięknie rozbudowaną. Dodatkowo ten bardzo silny wiatr... patrząc na synopy w styczniu z bieżącego roku, mieliśmy kilka dni z konkretnymi porywami wiatru. Najbardziej odpowiednie dane pasujące do twojego opisywanego przypadku to 12/13 styczeń 2012. Wtedy stacja na Balicach zanotowała wiatr w porywie do 93,7km/h, lokalnie oczywiście możliwe były silniejsze podmuchy. Wiało z południowego-zachodu w kierunku północno-wschodnim, nastąpiło nagłe ochłodzenie i po opadach deszczu pojawiły się opady śniegu.
LoLa napisał(a):Patrze się tak na wprost gdzie znajdowały się linie wysokiego napięcia i nad linią naglę widzę piękną turkusowe coś mniej więcej w kształcie kuli, to coś unosiło się po czym znikło, za chwile to samo tyle że białego koloru i znowu to samo, tez turkusowe. Wołam do mojej lokatorki "Gocha prądu nie mamy, linię wyj...ło". Lokatorka sprawdza ale prąd jest.
Tutaj można by było sądzić, że to wina połączonego silnego wiatru i linii energetycznej - jakieś spięcia czy zwarcia... Jednak nie powodowało to jakiś szkód w energetyce.. no chyba że ktoś z mieszkańców podczas tego zdarzenia stracił zasilanie

.
LoLa napisał(a):No nic weszłam z powrotem do domu i obserwowałyśmy czy wiatr ustaje, a tu nagle to coś pięknego turkusowego znalazło się nad naszym domem! Poświata była piękna, nie rozświetlała okolicy jak zwyczajny piorun, ona była bardziej taka matowa. Ta poświata chwile że tak powiem pobyła po czym jak gasła słychać było takie krótki, o niskiej częstotliwości warkot, jakby przepływ prądu (nie było żadnego huku jak to bywa przy piorunie). Zjawisko się powtórzyło i ten sam warkot. Jeszcze tak powtórzyło się dwa razy. Moja lokatorka była przerażona, ja tez bo podejrzewałam że to był piorun kulisty lub coś poważniejszego. Wiatr był nadal silny ale już nie tak. O 1:00 w nocy Zjawisko się również powtórzyło z tym warkotem i później już nic było.
I z tym zjawiskiem jest sprawa ciekawsza w tym momencie. Jeśli nad Waszym domem nie było żadnych linii energetycznych a ta poświata przewędrowała pojawiając się kilka razy i znikając, wpierw za liniami energetycznymi, później w ich okolicach a na koniec nad Waszym domem to sytuacja staje się coraz bardziej ciekawsza. Warkot o niskiej częstotliwości da się czasem słyszeć również podczas przepięć na liniach energetycznych, jednak tutaj z tym pojawieniem się tego czegoś i powtórzeniem się nad Waszym domem - brzmi dość ciekawie. Czy to coś przemieszczało się niezależnie od kabli energetycznych? Jakiś konkretny kształt? Oczywiście świadkowie tego są, prócz Ciebie?
